Moja wersja Syzyfa, która odnosi się również do biblijnej księgi Genesis ukazuje go kształtującego swój kamień. Ukazuję go w geście matki tulącej niczym dziecko swój los, aprobując go. Przedstawiłem Syzyfa jako obraz człowieka świadomego, decydującego o swoim losie, akceptującego jego kruchy sens. Dlatego tak bardzo byłem zaskoczony lekturą „mitu o Syzyfie” Alberta Camus'a - zupełnie jakbym „czytał” swoją rzeźbę, rzeźbę o Syzyfie wolnym i w jakimś sensie „szczęśliwym”...