„CZESŁAW MIŁOSZ”

GIPS, 2017

Dlaczego właśnie Miłosz stał się dla mnie pretekstem do zobrazowania „człowieka wewnętrznego”? Może przez jego uporczywe poszukiwanie sensu odbijane w jego poezji. Może przez jego drogę nawrócenia. No właśnie, „człowiek wewnętrzny” to ten obszar ludzkiej natury, który trochę jakbyśmy z gliny byli ulepieni, trzeba w sobie wykopać, „dodrapać się” go. „Dodrapać” to może najlepsze słowo, bo ten człowiek odkrywa się w zmaganiu, w dążeniu, które kaleczy. Jest ten portret wyrazem wdzięczności za jego pełną bólu i upadków drogę do „człowieka wewnętrznego”, wsłuchującego się coraz bardziej w siebie; za drogę, która pewnie z nim by przeminęła, gdyby nie „słowo”, gdyby nie poezja. Jest też wyrazem wdzięczności za ten stosunek do sztuki, który wyraził między innymi w wierszu „Sekretarze”: 
Sługa ja tylko jestem niewidzialnej rzeczy,
Która jest dyktowana mnie i kilku innym.
Sekretarze, nawzajem nieznani, po ziemi chodzimy,
Niewiele rozumiejąc. Zaczynając w połowie zdania,
Urywając inne przed kropką. A jaka złoży się całość
Nie nam dochodzić, bo nikt z nas jej nie odczyta.