Jan Karski był emisariuszem władz Polskiego Państwa Podziemnego w czasie II wojny światowej. Z narażeniem życia przekazywał na zachód pierwsze raporty, przede wszystkim o Holocauście. Jest symbolem i świadkiem tragedii Polaków i Żydów. Będąc na przestrzeni kilku lat w jury konkursu filmów dokumentalnych imienia mojego Ojca, na festiwalu NNW w Gdyni, obejrzałem ponad setkę filmów dokumentujących najczęściej tragiczną, najnowszą historię Polski, od II wojny światowej, oporu Armii Krajowej wobec Hitlerowskich Niemiec, Stalinowskiej Rosji, masakry żołnierzy wyklętych, aż po walkę „Solidarności” przeciwko komunistycznej dyktaturze o wolność i godność człowieka. Zawsze wyjeżdżałem z festiwalu, z jednej strony, podbudowany heroizmem walczących o wolność, podbudowany żyjącą dziś pielęgnowaną pamięcią o przeszłości, a z drugiej strony, przybity bezmiarem okrucieństwa, cierpienia, ludzkiego bestialstwa. Gdybym miał streścić obraz całej tej historii, który zobaczyłem, wyrzeźbić ją jednym znakiem, byłaby to właśnie ta łza Karskiego, czysta ludzka łza człowieka, który zrobił więcej niż mógłby powstrzymać zło, którego był świadkiem. W tym miejscu, na Placu Trzech Krzyży, miejscu-symbolu masakry Warszawy, masakry narodów Polskiego i Żydowskiego szczególnie brzmią mi w uszach jego słowa: „odwracając się od zła, oddalając od siebie świadomość jego istnienia, człowiek staje się jego częścią”. Patrzę na archiwalne zdjęcia ruin Warszawy i myślę o krwawiącej dziś Ukrainie...